Jankowski Tomasz

O autorze:

Rozmowę prowadzi Leszek Szmidtke, dziennikarz PPG i Radia Gdańsk. Leszek Szmidtke: Komputery są dla młodych ludzi coraz mniej atrakcyjne. Czy nadszedł czas robotów? Tomasz Jankowski: Roboty są coraz powszechniejsze. Już można stworzyć urządzenia samodzielnie sprzątające mieszkania. W armiach coraz więcej jest robotów wykonujących różne zadania. Często mają one ludzkie kształty, są coraz sprawniejsze i mają przed sobą przyszłość. Mimo to roboty są ciągle niszą i nie przebijają się do codzienności. Owszem, ale to się kiedyś stanie. Trudno powiedzieć kiedy, myślę jednak, że się tego doczekamy. Jesteśmy jednym ze współorganizatorów konkursów robotów budowanych z klocków Lego. Nagrodami dla zwycięzców są wyjazdy na podobne konkursy w innych krajach, w tym do Stanów Zjednoczonych. Turnieje otworzyły nam oczy na różne zjawiska w Europie i na świecie. Mimo wysokiej ceny te roboty stają się coraz bardziej dostępne i w niektórych krajach można już mówić o skali masowej. Eksplozja popularności jest wprawdzie jeszcze przed nami, ale to naprawdę wybuchnie. Czy zespoły z krajów o dłuższych tradycjach lepiej sobie radzą niż uczestnicy z krajów Europy Środkowej, stawiających pierwsze kroki? Nasze zespoły prezentują przyzwoity poziom, ale brak obycia w takich konkursach jest barierą i póki co, nie plasujemy się w czołówce. Poprzeczki są ustawione bardzo wysoko i trzeba się natrudzić, żeby osiągnąć sukces. Czy powszechny dostęp do konkursów czy zestawów robotów przekłada się na wysoki poziom? Przypomina to trochę piramidę, czyli podstawa musi być odpowiednio rozległa, żeby szczyt mógł się wspinać wysoko w niebo. Młodzi ludzie bardzo interesują się komputerami, ale ich możliwości są ograniczone. Robot natomiast porusza się i zaprogramowanie tego ruchu, wykonywanych czynności, jest ogromną atrakcją. Przenosi się wirtualną rzeczywistość na coś namacalnego. W konkursach można brać udział do 16. roku życia. Chętni sami się do was zgłaszają? Najczęściej przychodzą z nauczycielami. Czasami wystarczy prosta motywacja, że przez udział w konkursie można zyskać dodatkowe punkty, lub nawet tylko informacja o istnieniu takich konkursów. Tak było w III LO w Gdyni. Również uczniowie gdańskiej Topolówki w ten sposób do nas trafili. Wprawdzie programowanie robotów nie jest wymagane na lekcjach i egzaminach, ale umiejętności zdobyte w ten sposób bardzo przydają się na studiach.
Nasza propozycja, w przeciwieństwie do tego, co oferuje szkoła, nie jest nudna. Dzieci i młodzież potrzebują pasjonujących konkretów. Czymś takim jest napisanie programu dla robota. Szkoły nie podejmują takich wyzwań. Tym bardziej zadziwia, że organizacje pozarządowe oraz indywidualne inicjatywy są traktowane przez szkoły z dużą nieufnością.
Czyli jest to sposób na uzupełnienie szkolnej edukacji? Nie będziemy zastępować szkoły w ten czy inny sposób. Nie ma też za udział w takich konkursach żadnych ocen, może czasami nauczyciel podniesie punktację. Nasza propozycja, w przeciwieństwie do tego, co oferuje szkoła, nie jest nudna. Nawet jeżeli w szkole odbywają się zajęcia z komputerami, to najczęściej są to jakieś teoretyczne rozważania, na przykład o prezentacji w Power Point. Dzieci i młodzież potrzebują pasjonujących konkretów. Czymś takim jest na przykład napisanie programu dla robota: żeby zatoczył koło po wytyczonej trasie i w wyznaczonym punkcie postawił pakunek. Szkoły nie podejmują takich wyzwań. Potrzebny jest sprzęt, który niestety nie jest tani. Nauczyciel powinien również poświęcić na to sporo czasu i sam posiadać odpowiednie umiejętności. Tym bardziej zadziwia, że organizacje pozarządowe oraz indywidualne inicjatywy są traktowane przez szkoły z dużą nieufnością, czasami wręcz jako utrudnienie spokojnej egzystencji. Niedawno zaproponowałem dyrekcji szkoły, do której uczęszcza mój syn, żeby włączyć uczniów w takie konkursy. Pani dyrektor była zainteresowana, ale usłyszałem, że powinienem załatwić kogoś do prowadzenia tych zajęć, żeby nie angażować żadnego z nauczycieli. Wasza działalność, udział w konkursach robotów to już jest edukacja czy jeszcze rozrywka? Jestem głęboko przekonany, że to jest edukacja. Turniej First Lego League wymaga nie tylko przyjazdu, włączenia robota, ale przede wszystkim zrozumienia zasad programowania i pomysłów związanych z wykorzystaniem możliwości tego urządzenia. Jury rozmawia z zespołami i zadaje pytania. Opiekunowie zdają sobie sprawę, jakie są zadania, co musi zrobić robot i jak przygotować młodzież. Dzięki turniejom uczestnicy nabywają umiejętności pracy zespołowej. Grupa liczy minimum pięć osób, ale prezentacji w czasie konkursu mogą dokonywać jedynie dwie osoby. Trzeba więc podzielić pracę. Mało tego, mamy dodatkowe zadania, jakie muszą wykonać grupy, które pokazują pracę zespołową. Szkoła rzadko wykształca takie umiejętności i widać, że niewiele zespołów tworzy zgrane organizmy. Wśród różnych kryteriów składających się na ocenę konkursową jest również prezentacja projektu badawczego. Każdego roku jest inne hasło, w tym na przykład było to „Body Forward”. Uczestnicy musieli się wykazać pomysłowością w inżynierii medycznej i zastąpić uszkodzoną kość implantem. To oczywiście wymagało poznania ludzkiego ciała, chirurgii, biotechnologii. Dodatkowo prezentacje uczą także kreatywności, gdyż ocena obejmuje również sposób prezentacji. W poprzednich latach prezentacje dotyczyły oceanów, odnawialnych źródeł energii, nanotechnologii. Mówił pan o kosztach udziału w konkursie. Nie są one małe, gdyż trzeba nie tylko zarejestrować się, ale również zakupić zestawy klocków Lego. Plansza oraz klocki służące do zbudowania makiety tego, co będzie na turnieju, to wydatek około 500 zł, robot kosztuje ponad 1000 zł, 100 euro trzeba zapłacić za uczestnictwo, gdyż głównym organizatorem jest niemiecka fundacja, która nam udostępniła prawa. Mamy możliwość wypożyczenia kilku robotów i zawsze są chętni, żeby z tego skorzystać. Do tego zespół musi jeszcze dojechać samodzielnie na miejsce, gdzie odbywa się konkurs. W Polsce są to trzy miasta: Gdańsk, Poznań i Warszawa. Zwycięzcy krajowych turniejów jadą za granicę, w grudniu taki regionalny turniej ma miejsce w Bratysławie. Czy w tych konkursach uczestniczy wyłącznie młodzież z dużych miast? Mimo coraz większego zainteresowania są to niemal wyłącznie młodzi ludzie z największych miast. Sporadycznie zdarza się, że uczestnicy przyjeżdżają na przykład ze Starogardu Gdańskiego. Nie przypominam sobie, żeby był jakiś zespół z mniejszej miejscowości. Zastanawiałem się, dlaczego tak się dzieje, gdyż moim zdaniem koszt nie jest aż tak dużą barierą. Raczej ma na to wpływ małe zaangażowanie nauczycieli, którzy muszą się opiekować takim zespołem. Nie jest to łatwe i może dlatego trudno znaleźć chętnych pedagogów, którzy zajmą się organizacją, poświęcą wolny czas i wyłożą własne fundusze. Pieniądze można zdobyć, chociaż oczywiście jest to trudniejsze w małym mieście lub na wsi niż w Gdańsku czy Warszawie.
W szkołach, poza nielicznymi przypadkami, nie istnieją systemy wsparcia czy indywidualny tok nauczania. Ludzie uzdolnieni są zazwyczaj skazani na siebie. Niekiedy dochodzi do sytuacji, że wybitnie uzdolniony uczeń nie znajduje w nauczycielu partnera. To rodzi szereg problemów, w tym różne zgrzyty.
Jak są w polskiej szkole traktowani utalentowani uczniowie? Czy mogą swoje zdolności rozwijać? Obraz, który się wyłania z moich obserwacji, nie jest budujący. Owszem, są traktowani dobrze i jak trzeba, nauczyciel zwalnia taką osobę z lekcji, ale na tym się kończy. W szkołach, poza nielicznymi przypadkami, nie istnieją systemy wsparcia czy indywidualny tok nauczania. Ludzie uzdolnieni są zazwyczaj skazani na siebie. Niekiedy dochodzi do sytuacji, że wybitnie uzdolniony uczeń nie znajduje w nauczycielu partnera. To rodzi szereg problemów, w tym różne zgrzyty. Dla specjalnie uzdolnionych uczniów powinny być organizowane na uczelniach specjalne warsztaty. W ogóle należy stworzyć cały system z dobrą kadrą, w tym wsparcie socjalne dla uboższych, co umożliwi rozwój młodych talentów. Jak znaleźć uzdolnionych uczniów? Skutecznym sposobem jest organizowanie takich konkursów jak nasz. Muszą być wyzwania, a nasz konkurs jest właśnie takim wyzwaniem dla młodego człowieka. Trzeba stworzyć możliwości zmierzenia się z różnymi zadaniami. Tym bardziej że niemal każdą dziedzinę wiedzy można wykorzystać i opracować podobne konkursy. Im więcej takich możliwości, tym więcej uczniów będzie miało okazję do wypróbowania swoich zdolności. Jednak na tym nie może się skończyć, gdyż okazja do jednorazowego błysku talentu niewiele daje. Potrzebny jest system wyławiający uzdolnionych uczniów i opiekujący się nimi.
W krajach Europy Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych wspieranie takich innowacyjnych inicjatyw nie jest zadaniem państwa ani samorządów, lecz zajmują się tym zazwyczaj prywatne firmy. One dają pieniądze na organizację, udostępniają swoje zaplecze, zachęcając w ten sposób młodych ludzi do nauki.
Czy konkursy First Lego League to okazja do podglądania, jak ten problem rozwiązano w innych krajach? Nie rozmawiamy w czasie konkursów na takie tematy, natomiast niedawno czytałem o fińskich rozwiązaniach. Edukacja w tym kraju jest dobrze rozwinięta, w tym również sposoby wyławiania talentów. Między innymi stwierdzono, że zazwyczaj nauczyciel jest zbyt słabym partnerem dla wybitnie uzdolnionego ucznia. Dlatego preferowanych kierunków, przedmiotów nie muszą prowadzić wykształceni nauczyciele. Tym zadaniem obarczono inne wybitne jednostki, niekiedy nawet nastolatków, którzy potrafili zaszczepić chęć poszukiwania i zdobywania wiedzy u innych uczniów. Szkoła musi się otworzyć na takich ludzi. Nie mogą to być masówki, lecz spotkania w mniejszych gronach, gdzie będzie można porozmawiać i poeksperymentować. Warto jeszcze zwrócić uwagę, że w krajach Europy Zachodniej czy w Stanach Zjednoczonych konkursy podobne do naszego czy, szerzej, wspieranie takich inicjatyw nie jest zadaniem państwa ani samorządów, lecz zajmują się tym zazwyczaj prywatne firmy. One dają pieniądze na organizację, udostępniają swoje zaplecze, zachęcając w ten sposób młodych ludzi do nauki. Kiedy w Polsce dojdziemy do tego etapu, że przedsiębiorstwa, chcąc budować wizerunek firmy innowacyjnej, otwartej na naukę, na młodych ludzi, będą się angażowały w organizację lub wspieranie takich inicjatyw? Na pewnym etapie rozwoju cywilizacyjnego i po osiągnięciu pewnego poziomu zamożności ludzie zauważają takie potrzeby, dochodzą do wniosku, że warto wspierać swoimi pieniędzmi różne przedsięwzięcia. Nie muszą one nawet przynosić zysku, ale budują przekonanie, że dokładamy się do rozwoju przyszłych pokoleń. Jednak to wszystko jeszcze przed nami. Dziękuję za rozmowę.

Skip to content