Z Andrzejem Liberadzkim , Prezesem Agencji Rozwoju Pomorza, rozmawia Dawid Piwowarczyk .
- Panie Prezesie, czy warto prowadzić działalność gospodarczą i być małym lub średnim pomorskim przedsiębiorcą?
- Warto i według mnie są na to dowody. W tej kategorii przedsiębiorczość uprawia bardzo znaczna grupa Pomorzan, która dodatkowo radzi sobie lepiej niż robią to w innych regionach kraju. Co dziesiąta osoba posiada własną firmę (druga pozycja w kraju). Przedsiębiorstwa z sektora MSP generują u nas 54% nakładów inwestycyjnych (średnia krajowa 45%). Najwięcej w kraju (12% pomorskich firm) prowadzi też badania związane ze swoją działalnością. Tak więc Pomorzanie, zakładając własne działalności, potwierdzają, że ich prowadzenie może być sensowne i opłacalne. Oczywiście z zastrzeżeniem, że znamy wszystkie bóle, jakie wciąż towarzyszą prowadzeniu biznesu w Polsce.
- A co decyduje o tym, że obecne warunki są mniej lub bardziej korzystne?
- Mamy okres wzrostu gospodarczego i ogólnie poprawę nastroju. Pojawiają się też coraz większe możliwości w związku z Unią Europejską. Stwarza ona wielką i unikalną szansę rozwoju MSP w Polsce. W latach 2007-2013 pomorscy przedsiębiorcy mogą aplikować o ponad 700 mln zł pomocy tylko z Regionalnego Programu Operacyjnego. Do tego dołożyć należy część z 27 mld zł z Programu Operacyjnego "Innowacyjna Gospodarka" na poziomie krajowym.
- Dotychczasowe opinie przedsiębiorców oceniające dostęp do środków unijnych dalekie są od zachwytu.
- Przedsiębiorcy mogą być zniechęceni, gdyż rzeczywiście system przekazywania im środków jest wciąż skomplikowany i zmienia się wolno. Niemniej, lata 2004-2006 pokazały, że mimo tych barier wnioski o dofinansowanie projektów MSP są składane, a pieniądze przyznawane. Tylko za pośrednictwem naszej Agencji firmy podpisały dotychczas umowy na około 190 mln zł. Owe 4000 wniosków, które do nas złożono, świadczą raczej o sporym zainteresowaniu. Z roku na rok obserwujemy jego wzrost. Jednocześnie, co ważniejsze, z terminu na termin rośnie skuteczność tych starań - mniej więcej co trzeci wniosek wchodził do realizacji i finansowania. Bardzo przydatne dla firm okazało się aplikowanie do przedakcesyjnego funduszu Phare. Był to poligon, na którym można się było wiele nauczyć.
- Czy jest szansa na uproszczenie systemu tak, by przedsiębiorcy uznali go za "strawny"?
- To pytanie przede wszystkim do instytucji rządowych. Jeżeli chodzi o budowanie systemu, to jak na razie nie mieliśmy wiele do powiedzenia, choć zgłaszaliśmy liczne praktyczne uwagi i poprawki. Różne konsultacje na linii z PARP okazywały się jednak fikcją. Jako Regionalna Instytucja Finansująca traktowani jesteśmy często jak chłopiec do bicia, a nie prawdziwy partner. Decyzje dotyczące wymagań, koniecznej dokumentacji, procedur i terminów rodzą się na poziomie krajowym. Umowy, które potem podpisujemy, tworzone są pod presją czasu i "świętości" misji, którą realizujemy. Nie mamy łatwo. Liczymy jednak, że w przyszłym okresie programowania będziemy mieli więcej do powiedzenia, zwłaszcza w ramach RPO. Za sposób podejścia do dystrybucji pieniędzy dla MSP innymi kanałami trudno mi ręczyć. Osobiście jestem umiarkowanym optymistą. Z drugiej strony, istnieje pewne ryzyko, że przeniesienie zbyt wielu decyzji na poziom regionalny zwiększy lokalne partykularyzmy. Potrzebny jest więc jakiś złoty środek.
- Czy system kontroli jest konieczny? Czy zdarzają się próby wyłudzania środków unijnych?
- Tak. W naszym RIF-ie wykryliśmy próbę wyłudzenia środków pomocowych w wysokości 800 tys. zł. Aczkolwiek trudno traktować jeden taki przypadek w ciągu 3 lat jako wystarczający pretekst do "usztywnienia" systemu poprzez przesadne kontrole.
- Panie Prezesie, czy zna Pan jakieś opracowanie, które szacowałoby koszty działania systemu i jego efektywność.
- Nie znam. Jest trochę za wcześnie. W latach 2004-2006 testowaliśmy system. Na ile jest efektywny, trudno mi powiedzieć. Mogę jednak podać dane z naszego RIF-u. Koszt funkcjonowania RIF w ARP S.A. (czyli na Pomorzu) w latach 2003-2006 w relacji do wielkości środków zakontraktowanych w tym czasie wyniósł 3,3%. Inny wskaźnik to średnioroczna "wydajność" kontraktowania przypadająca na jedną osobę zatrudnioną w naszym RIF - wynosi ona 3,1 mln zł. Na tej podstawie twierdzę, że pracujemy efektywnie.
- Panie Prezesie, czy dotychczasowe doświadczenia z wydatkowania środków unijnych nie świadczą o tym, że proporcje pomiędzy środkami kierowanymi do biznesu a przeznaczanymi na inne projekty są zachwiane, i że biznes jest tutaj pokrzywdzony?
- "Urzędowy" punkt widzenia Agencji, która odpowiedzialna jest za wspieranie pomorskich MSP jest taki, że dla MSP "zawsze jest za mało". Środki na ten cel powinny być większe. Nie może istnieć dobry i zasobny region, w którym przedsiębiorczość będzie słaba. Ale wiadomo, że są też inwestycje infrastrukturalne czy rozwój zasobów ludzkich. Marszałek Województwa wie dobrze, że brak odpowiedniej infrastruktury - lokalnej i regionalnej - hamuje rozwój regionu. Aktywność gospodarcza zwykłych ludzi decyduje w ostateczności o wszystkim, a na Pomorzu szczególnie. Dlatego wciąż trwa dyskusja, czy środków na MSP w ramach RPO będzie wystarczająco dużo. Aktualnie przyznano na ten cel 21% całej puli.
- Ale nowoczesna gospodarka bardziej potrzebuje nowoczesnej infrastruktury telekomunikacyjno-informatycznej niż na przykład chodników czy ścieżek rowerowych.
- Jako przedstawiciel instytucji, która razem z PAIiIZ informuje oraz obsługuje inwestorów rozważających możliwość lokowania biznesu na Pomorzu, mamy świadomość, jak wiele inwestycji ucieka stąd ze względu na brak terenów, dróg czy planów zagospodarowania. Pomorskie i cała Polska są jeszcze na takim etapie, że infrastruktura długo będzie jednym z priorytetów. A ścieżki rowerowe, w których przoduje Gdańsk, niech powstają. Choć warto pamiętać, że niska jakość życia nie jest akurat głównym problemem Pomorza.
- A jak Pan ocenia propozycję, by duże firmy straciły możliwość aplikowania o środki pomocowe przeznaczone na wsparcie gospodarki?
- Jedna duża inwestycja zamyka szansę na uzyskanie dotacji dziesiątkom czy setkom drobnych firm. Duże, mocne przedsiębiorstwa mają zdecydowanie więcej możliwości samofinansowania. Nie można budować konkurencyjnej gospodarki bez silnego sektora MSP. Dobrym przykładem jest choćby Dania, która nie ma wielkiego przemysłu, a gospodarkę posiada świetną. Patrząc na to, jakie środki unijne trafiły do KGHM, należy protestować. Zresztą Unia Europejska dała już za to Polsce burę.
- Czy Pana zdaniem zdrowy jest podział na środki miękkie - trafiające na przykład na dofinansowanie szkoleń, doradztwa - i tak zwane twarde, z których można sfinansować zakup maszyn czy rozbudowę zakładu?
- W każdym spotkaniu z przedsiębiorcami powraca ten problem. Właściciele firm głośno domagają się zwiększania kwot na inwestycje. Polskie firmy są nie­doinwestowane, muszą więc poszukiwać źródeł finansowania, przy czym ponad 80% z nich wystrzega się brania kredytów. To zła sytuacja. Jestem za przesuwaniem środków zgodnie z sugestiami przedsiębiorców i ścisłym monitorowaniem skuteczności projektów miękkich, gdyż jest tu znaczne pole do marnotrawstwa. Niemniej, jeszcze w okresie funduszy Phare widać było, jak wiele przedsiębiorstw rozwija się dzięki nakładom na szkolenia, promocję, przygotowywanie planów rozwoju czy udział w wystawach.
- Przedsiębiorcy podnoszą niekiedy zarzut niejasności i braku przejrzystości procedur oceniających i kwalifikujących wnioski.
- Im większa komplikacja systemu, tym mniejsza przejrzystość oceny. Mówiliśmy o tym wcześniej. Oceny formalnej wniosków dokonują ludzie dobrze przygotowani. Zresztą jest ona z natury pozbawiona subiektywizmu. Części ekonomicznej oceny również nie da się oszukać. Gorzej bywa w zespołach oceniających stronę merytoryczną projektów. Tutaj brakuje ludzi dobrze znających się na poszczególnych branżach. Najtrudniejsze merytorycznie oceny (na przykład w SPO WKP) trafiały do PARP w Warszawie - taka była procedura. Struktura osobowa Komisji Oceny Projektów przy ZPORR (ciało regionalne powoływane przez Marszałka) wymaga w następnym okresie przemyślenia. Zastosujemy każde dobre rozwiązanie. Gdyby jednak jako miernik mijającego okresu programowania przyjąć liczbę odwołań czy pozwów sądowych kierowanych wobec naszego RIF, wyszłoby na 4+. Ich ilość jest znikoma. Wiem jednak, iż rzeczywistość jest bardziej złożona, zaś Agencja powinna być pełna pokory wobec własnej niedoskonałości.
- A może krokiem w dobrą stronę jest propozycja, żeby na początku składać tylko konspekt projektu, a wszelkie dokumenty już po uznaniu go za rokujący sukces?
- Jest taki pomysł i popieram go po głębszym przemyśleniu całej nowej procedury.
- Panie Prezesie, czy mamy na Pomorzu wdrożony program oceny efektywności już zrealizowanych inwestycji? Wiadomo, że nawet w przypadku projektów niekomercyjnych można ocenić ich pozytywne lub negatywne oddziaływanie.
- Jeśli mówi Pan o wnioskach naszych przedsiębiorców, to proszę powiedzieć, jak ocenić dziś tę masę 1200 realizowanych projektów? Jeśli zaś pyta Pan o owych kilkaset inwestycji samorządowych, to zapewne również jest to problem czasu na ich zbadanie. Myślę, że za wcześnie na odpowiedź. Agencja Rozwoju Pomorza S.A.
uruchomiła projekt Pomorskie Obserwatorium Gospodarcze, które dało nam szansę na podejście do tego tematu. Ankietę (bardzo zresztą obszerną) rejestrującą kondycję naszej przedsiębiorczości oddało około 2300 firm, a więc 41% wszystkich małych i średnich (poza mikro) działających w województwie. Pytamy tam również o pomoc unijną. Może czegoś się dowiemy?
- Czy nie jest tak, że środki unijne mogą nas rozleniwić? Że będziemy marnować szanse drzemiące gdzie indziej?
- To może ewentualnie dotyczyć instytucji otoczenia biznesu i ośrodków władzy decydujących o wspieraniu gospodarki. Przedsiębiorcom to jednak nie grozi. To ludzie aktywni i mocno stąpający po ziemi, a także obdarzeni instynktem sukcesu i woli osiągania zysku.
- Gdy się spotkamy za kilka lat, czy będziemy mogli powiedzieć, że udało się wyeliminować wady systemu dystrybucji środków pomocowych?
- Po pierwsze, w Unii istnieje konkurencja państw wykorzystujących pomoc. Po drugie, w Polsce jest opinia publiczna, która wymusi poprawę. Widzimy także, że firmy się uczą. Projekty są coraz lepsze. Ponadto coraz skuteczniej umiemy przekonywać do naszych racji (najlepszej dla Polski struktury pomocy czy trybu jej udzielania) Brukselę. Uważam, że będzie coraz lepiej. Nasz region wykorzysta szansę, którą stworzyło wejście do Unii. Już ją wykorzystuje.
- Dziękuję za rozmowę.