Ze Zbigniewem Borkowskim , Wiceprzewodniczącym Gdańskiego Związku Pracodawców, Prezesem Infracorr Sp. z o.o., rozmawia Dawid Piwowarczyk
Czy pomorski rynek pracy jest z punktu widzenia pracodawcy rynkiem ciekawym?
Ciekawym z tego względu, że mimo bezrobocia faktycznie brakuje chętnych do pracy, coraz większym problemem jest znalezienie pracownika o odpowiednich kwalifikacjach i podejściu do pracy.
Czy Pana zdaniem brakuje raczej osób wysoko wykwalifikowanych, czy personelu niższego szczebla?
W moim przypadku odczuwalny jest brak zarówno jednych, jak i drugich. Wzajemne oczekiwania potencjalnych pracowników i pracodawców w sektorze prywatnym są diametralnie różne. Teoretycznie jest to w pełni zrozumiałe, ale praktycznie brak akceptacji wzajemnych oczekiwań jest jedną z przyczyn niechęci do podejmowania zatrudnienia.
Czy samorządy, ograny państwa wspierają biznes?
Kolejne ekipy rządzące próbują coś robić, ale od lat nie widać efektywnych działań. Biznes w Polsce jest ciężarem dla państwa, które nie dostrzega jego kreatywnej roli w rozwoju. W myśleniu polityków ciągle zdaje się obowiązywać przekonanie, że celem działalności przedsiębiorstw jest zabezpieczanie potrzeb społeczeństwa. Co więcej, administracja publiczna coraz częściej zaczyna być konkurentem na rynku pracy.
Pracownicy wolą pracę w sektorze publicznym?
Tak. Za sektorem publicznym przemawia bardzo duża, w porównaniu z pracą w prywatnej firmie lub prowadzeniem własnej działalności, stabilność pracy. O ile firmy prywatne często oceniają efektywność, przydatność pracownika, przeprowadzają reorganizacje i restrukturyzację, to z sektora publicznego praktycznie nie sposób „wylecieć”. – Przez lata biznes kusił jednak lepszymi płacami.
Tak jest nadal, ale obecnie te dysproporcje zmniejszają się. Firmy często nie są w stanie mocno podnosić uposażenia swoim pracownikom, bo w przeciwieństwie do urzędów one same muszą generować dochody, z których mogą opłacać swoich pracowników i przeznaczać środki na rozwój. Dlatego nie ma już tego zjawiska, które obserwowaliśmy na początku lat 90-tych, że najlepsi absolwenci, pracownicy trafiali do firm prywatnych lub sami zakładali własny biznes.
Myśli Pan, że uda się to zmienić? – Ważne byłoby zrozumienie przez polityków roli, jaką odgrywa biznes. Ponadto przeprowadzenie takiej modyfikacji systemu, by wspierał on prywatne firmy jako ten element gospodarki, który ma największy wpływ na jej rozwój, a zatem i na tworzenie nowych miejsc pracy. Poprzez różne protezy w systemie nie da się go ulepszyć. Potrzebne są generale zmiany, które mogą wnieść dopiero nowe pokolenia u władzy.
Dziękuję za rozmowę.