Z Janem Ramzą , Dyrektorem Departamentu Badań i Rozwoju JB Chemia, Polpharma Group, rozmawia Leszek Szmidtke
Leszek Szmidtke: Wydawało mi się, że klaster ma być szansą dla małych i średnich przedsiębiorstw. Po co klaster tak dużej firmie jak Polpharma?
Jan Ramza: Jesteśmy skazani na ciągły rozwój, zarówno poprzez unowocześnianie technologii wytwarzania, zwiększanie efektywności przez innowacyjność, jak i ciągłe wprowadzanie do naszego portfela nowych produktów. Chyba żadna firma farmaceutyczna na świecie nie jest w stanie sama poradzić sobie z całym procesem rozwojowym. Dlatego już od wielu lat współpracujemy z zewnętrznymi ośrodkami naukowymi i oczywiście z mniejszymi firmami, które na różnych etapach badań i produkcji nas wspierają. Są to przedsiębiorstwa wyspecjalizowane w technologii chemicznej. To zwiększa efektywność naszej pracy.
Skoro to jest wasza codzienność i aby się utrzymać na rynku, po prostu musicie tak postępować, może klaster nie jest wam potrzebny?
Na bardzo konkurencyjnym rynku nowych technologii farmaceutycznych jednym ze sposobów walki z wielkimi koncernami jest biotechnologia. To już nie jest czysta chemia, lecz wytwarzanie produktów oparte na procesach biotransformacji, fermentacji, z wykorzystaniem enzymów i czasami całych organizmów. To są kierunki wiedzy, które nawet w takiej firmie jak Polpharma nie są jeszcze rozwinięte. Wiemy, jakie produkty chcemy otrzymać, i próbujemy znaleźć najbardziej dla nas interesujące obszary rynku. Natomiast w kraju jest kilka ośrodków naukowych, które dysponują dużym dorobkiem i wiedzą na ten temat. Powstały nawet firmy, które poruszają się w tym obszarze. Klaster jest formą takiego zorganizowania wiedzy, by później można ją było przełożyć na konkretne produkty. Trzeba jednak zapewnić właściwą jakość działania, odpowiednią jakość gotowego produktu, a także przygotować stosowną dokumentację. W przemyśle farmaceutycznym dokumentacja produkcyjna i jakościowa jest dziedziną, która pochłania wiele czasu i pieniędzy. W przyszłości trzeba będzie na to przeznaczać jeszcze więcej funduszy, bo produkty biotechnologiczne są zazwyczaj bardziej skomplikowane, jeżeli chodzi o strukturę, niż produkty syntezy chemicznej. To wszystko będzie potrzebne do rejestracji nowych leków.
Zbieracie firmy, środowiska naukowe, natomiast klastry mają jeszcze jeden element – administrację.
Potrzebna jest platforma do wymiany tej wiedzy, do komunikacji. Sama wiedza nie przeradza się w działania aplikacyjne bez wymiany informacji, kontaktów między ludźmi. Tutaj na pewno jest miejsce dla sprawnej administracji. Firmy takie jak Polpharma powinny umieć określić swoje potrzeby. One może nawet jeszcze nie zostały uświadomione. To także miejsce dla propozycji środowisk naukowych. Wspólna praca może takie pomysły przeobrazić w realne projekty, a potem nawet w produkty. Firmy takie jak nasza mają instrumenty, by ocenić szanse takiego pomysłu na rynku, są w stanie policzyć koszty wdrożenia i przyszłe zyski. Dopiero zestawienie tego wszystkiego z analizą ryzyka stwarza rzeczywisty projekt. Ważnym zadaniem środowisk naukowych jest przygotowanie odpowiednich kadr, które trafią do przemysłu i będą w stanie te nowe pomysły zaadaptować do potrzeb rynku.
Dotyczy to wyłącznie szkolnictwa wyższego?
Wszędzie są potrzebne dobrze wykwalifikowane kadry. Jeżeli mówimy o biotechnologii, o klastrze biotechnologicznym, to jest to wiedza na bardzo wysokim poziomie, dalece specjalistyczna. Tylko taki poziom kształcenia pozwoli nam w przyszłości realizować podobne przedsięwzięcia.
Władzom uczelni trudno otwierać kierunki, które nie są nawet właściwie zidentyfikowane. Czy poprzez klaster będziecie chcieli jakoś wpływać na modyfikowanie kierunków kształcenia?
Potrzeby się rodzą zarówno po stronie akademickiej, jak i naszej. Przecież naukowcy wiedzą najlepiej, co dzieje się na świecie w poszczególnych dziedzinach. Ale my też dysponujemy wiedzą i kiedy się spotykamy, często pada pytanie, czy możemy coś doradzić w zmianach kierunków kształcenia. Oczywiście mamy swoje przemyślenia, sugestie, i przekazujemy je.
W innych częściach gospodarki współpraca ze środowiskami naukowymi nie układała się najlepiej. Jak poprawić te relacje?
To, że u nas taka współpraca dobrze się układa, nie oznacza, że nie może być lepiej. Mamy nawet fundację, która wspiera prace naukowe, kształcenie młodych ludzi poprzez stypendia. Chcę podkreślić, że nie ma to związku z naszą bieżąca produkcją. Jeżeli zaś chodzi o badania dotyczące produkcji, to znanym nam środowiskom naukowym oferujemy współpracę i są to zwykłe umowy dotyczące wykonania badań naukowych. Te zadania są finansowane z innego źródła. Najlepszymi przykładami takiej współpracy jest wdrożenie do produkcji w Polpharmie leków z grupy tzw. bisfosfonianów przeciwko osteoporozie. Opatentowana technologia została opracowana we współpracy z Politechniką Gdańską. Kolejnym przykładem jest polska odmiana Viagry. Opracowana przez naszych naukowców oraz Instytut Farmaceutyczny w Warszawie pozwala produkować ten lek, nie naruszając patentów oryginału. Wymieniłem dwa przykłady, ale produktów będących owocem współpracy z zewnętrznymi środowiskami naukowymi jest dużo więcej. Natomiast klaster ma być narzędziem, które ma pomóc naszej firmie otworzyć się na nową grupę produktów biotechnologicznych.
Czy ten biotechnologiczny klaster nabiera już jakiegoś konkretnego kształtu?
Jesteśmy jeszcze na etapie formowania, dobierania partnerów i wybierania projektów, szukamy też wzorców. Jest na świecie kilka przykładów, które wytyczają kierunki rozwoju, odnoszą nawet sukcesy. Podpatrujemy także inne branże. Niedawno mieliśmy spotkanie w Finlandii. Obejrzeliśmy tamtejszy park naukowo-technologiczny, rozmawialiśmy z jego twórcami i użytkownikami. Chociaż ich celem jest rozwój telefonii komórkowej, to jednak pewne rozwiązania mają charakter uniwersalny. Podobne struktury działają w Stanach Zjednoczonych i Francji, powstają tam ciekawe pomysły, nawet wynalazki. Wtedy zawsze się znajdzie duży partner, który pomoże to skomercjalizować. Chodzi nie tylko o techniczne wdrożenie, ale również sprzedaż na rynku. W farmacji także trudno coś sprzedać bez odpowiedniego marketingu.
Czy są jakieś ramy czasowe, jakie dajecie sobie na rozwinięcie skrzydeł?
Ten pomysł nie jest jeszcze tak zaawansowany. Oczywiście z naszego punktu widzenia czas jest bardzo cenny. Każdy nowy produkt powinien być wdrażany najszybciej, jak to możliwe, kiedy tylko patenty na to pozwalają. Podobnie jest z barierami – jeszcze ich nie ma, ale jestem pewien, że pojawią się na dalszych etapach rozwoju. Szczególnie gdy trzeba będzie prowadzić badania, a także później, podczas procesu wdrażania nowych produktów. Opracowanie metod analitycznych do kontroli produktów farmaceutycznych, nawet tych chemicznych, jest dziedziną wiedzy, która tylko częściowo funkcjonuje na uczelniach. Trzeba najpierw udowodnić, że konkretna metoda analityczna jest odpowiednia dla danego produktu, na przykład pokazuje wszystkie możliwe zanieczyszczenia. Wiadomo, że tego typu analizy są bardziej skomplikowane dla produktów biotechnologicznych niż dla chemicznych. Ja nawet nie wiem jeszcze, jak będziemy tych ludzi kształcić.
Czyli wasz klaster nie będzie miał regionalnego charakteru. Będziecie po prostu szukali specjalistów niemal na całym świecie?
Oczywiście, chociaż najlepiej byłoby, gdyby odpowiedni specjaliści znaleźli się w naszym regionie. Jednak decydować będzie wiedza, kompetencje, doświadczenie, a nie pochodzenie czy miejsce zamieszkania.
Dziękuję za rozmowę.