Laddach Katarzyna

O autorze:

Ostatnio w środowisku menedżerów i teoretyków zarządzania strategicznego, jako odzew postulatu zwiększania innowacji i konkurencyjności gospodarki, coraz częściej pojawia się obco brzmiące - bo angielskiego pochodzenia - pojęcie "klaster". By uniknąć niepotrzebnego nadużywania tego słowa, w praktyce utożsamianego często z aglomeracją bądź tworem powstałym na bazie holdingu, warto podkreślić, że o istnieniu Porterowskiego klastra można mówić tylko wtedy, gdy mamy do czynienia zarówno z koncentracją na danym terenie konkurujących podmiotów tworzących owy klaster, jak i ze współpracą tych podmiotów w kierunku realizacji ich wspólnych celów i budowania silnej marki, prowadzącą do uzyskiwania efektów synergii. Clustering nie jest zjawiskiem nowym, zawartym w kanonach panującej mody organizacyjnej. Przesłanką do powstawania klastrów stała się, jak zwykle, reakcja na potrzeby rynku. Istota klastra - myśl globalnie, działaj lokalnie Klaster, podobnie jak większość tworów rynkowych, przyjmuje mniej lub bardziej rozbudowaną postać, różne wielkości, fazy cyklu życia i zakresy terytorialne. Najprostsze formy klastrów to te oparte na kooperowaniu w określonych obszarach i o określonym stopniu małych i średnich przedsiębiorstw w ramach sieci, często w obrębie tworzonego wspólnie łańcucha wartości. W pełni rozwinięte klastry działają funkcjonalnie według koncepcji potrójnej helisy (przenikanie się świata nauki, biznesu i sfery regulacyjnej w wymiarze rządowym i samorządowym), przy czym optuje się za tym, by największą rolę i inicjatywę rozwojową wykazywał sektor prywatny. Abstrahując od często przywoływanego wzorca zza oceanu - Silicon Valley, przykładem takiego klastra jest nasza rodzima Dolina Lotnicza. Powstawaniu klastrów na danym terenie sprzyja dostępność surowców naturalnych, specyfika branżowa prosperujących tam przedsiębiorstw, rozbudowana infrastruktura, bliski dostęp do wiedzy w formie szkół wyższych i placówek badawczych oraz bliskość rynku zbytu i istnienie specjalnych stref ekonomicznych. Interesariuszami klastra są przede wszystkim jego podstawowi uczestnicy, a więc przedsiębiorstwa, które - mimo współpracy na określonym gruncie - pozostają odrębnymi jednostkami. Sukces klastra przekłada się jednakże na sukces całego regionu, a nawet, sięgając dalej - danego kraju lub wielu narodów w przypadku klastrów supranarodowych. Oto profity wynikające z prosperowania na danym obszarze klastrów:
  • wzrost produktywności poprzez innowacje produktowe, procesowe i organizacyjne;
  • efektywny podział pracy;
  • obniżenie kosztów ogólnej działalności;
  • większa efektywność rozbudowanej promocji, nowe umiejętności sprzedażowe;
  • swobodna wymiana wiedzy i kapitału ludzkiego;
  • tworzenie nowych miejsc pracy oraz stymulowanie do powstawania nowych przedsiębiorstw w ramach klastra;
  • działanie w grupie zwiększające stopień podejmowanego ryzyka sprzyjającego innowacjom, które z psychologicznego punktu widzenia nigdy nie zostałoby podjęte w pojedynkę;
  • większa specjalizacja przedsiębiorstw oraz szansa na przetrwanie małych firm o słabej pozycji;
  • przyciąganie inwestorów i młodych talentów do regionu;
  • rozeznanie regionu w jego mocnych i słabych stronach, zalecanych kierunkach strategii, tak jak w przypadku Łodzi, która odkryła na nowo swój potencjał i w ramach strategii realizuje projekt współfinansowany przez Unię Europejską "Klaster łódzki jako sieć współpracy w zakresie innowacji w regionie";
  • pomysł na promocję regionu poprzez zakotwiczenie produktu klastra w regionie.
Z praktyki zagranicznych klastrów wynika, że równie ważną rolę w sukcesie klastra pełnią zaangażowani politycy samorządowi, którzy mając sposobność poznania realiów prosperowania klastrów, są bardziej przychylni konstruowaniu lepszych warunków administracyjno-podatkowych na danym terenie, a także wspierają rozwój infrastruktury i komunikacji w ramach porozumienia publiczno-prywatnego. Sukces regionu i działającego w nim klastra determinuje zatem udział pełnego składu helisy. Wyjaśnia to konieczność uczestnictwa czynnika publicznego (władz lokalnych, regionalnych, państwowych) w takich działaniach - w ramach obszarów diamentu Portera - jak wspieranie w zakresie: organizowania i kształtowania zasobów, popytu, przemysłów powiązanych i wspierających, strategii firm oraz warunków rywalizacji. Naturalną tendencją do tworzenia się klastrów powinna być inicjatywa oddolna, a więc wypływająca wprost z przedsiębiorstw. Trudno jednak oczekiwać takich zachowań organizacyjnych, jeśli otoczenie nie jawi się jako przychylne, a często wręcz nastręcza poważne problemy. Polityka w imię rozwoju klastrów Obecnie konieczność kreowania polityki wspierającej rozwój klastrów deklarowana jest zarówno po stronie przedsiębiorców, jak i władz lokalnych. Ze względu na rozpowszechnienie idei i powstawanie klastrów na obszarach różnorodnych administracyjnie, polityka ta tworzona jest zarówno na poziomie lokalnym, regionalnym, państwowym, jak i supranarodowym, o czym świadczą chociażby postanowienia Strategii Lizbońskiej na lata 2007-2013. I tak głównym celem prowadzenia polityki wynikającej ze strategii pobudzania konkurencyjności gospodarki powinien być trwały wzrost i rozwój innowacyjności, atrakcyjności inwestycyjnej oraz konkurencyjności gospodarki lokalnej, regionalnej, państwowej i międzynarodowej. Zważywszy, że każdy klaster jest tworem wysoce zindywidualizowanym, w zależności od warunków panujących w środowisku grona, polityka wspierania powinna być w tej kwestii elastyczna i zaniechać kreowania ujednoliconych procedur. Polityka będzie skuteczna, jeśli przyczyni się do likwidacji barier rozwoju klastrów. Wspierać trzeba bowiem nie pojedyncze ogniwa klastra, ale powiązania między tymi ogniwami, rozumiane jako współpraca. Wraz z rozwojem klastrów i sukcesów w podwyższaniu efektywności i innowacyjności powinna wzrastać wysokość zasilania finansowego na badania i rozwój, płynącego nie tyle ze źródeł państwowych, ile od prywatnych instytucji finansowych. Podejmując problem finansowania, czynnik publiczny powinien w tym kierunku działać ostrożnie, wykazując wsparcie finansowe na etapie budowy klastra, które wraz z jego rozwojem powinno kształtować się odwrotnie proporcjonalnie. Skutecznym narzędziem w stymulowaniu inicjowania ciekawych i innowacyjnych biznesów jest wprowadzenie elementu rywalizacji o środki finansowe w postaci konkursów, ale to tylko jeden z pomysłów. Nie wnikam w szczegóły stosowania skutecznych narzędzi polityki, ale nasuwa mi się myśl o konieczności ewolucji wspierania innowacji, w tym inicjatyw klastrowych opartych na dobrze przygotowanej strategii. Strategia już jest - na jej kolejne etapy i efekty trzeba poczekać. Po pierwsze - nauka Z roku na rok obserwuje się stały wzrost liczby wyższych uczelni, a co za tym idzie, wzrost liczby absolwentów. Upatruje się w tym zjawisku szansy na rozwój i modernizację gospodarki, a jednocześnie obawy przed masowymi wyjazdami dobrze wykształconej i przedsiębiorczej młodzieży i naukowców w poszukiwaniu możliwości indywidualnego rozwoju zawodowego. Jeśli przyjmiemy - zgodnie z definicją klastra - że opiera się on na ścisłej współpracy merytorycznej dwóch środowisk: świata nauki i biznesu, logiczny jest wniosek, że w celu zwiększenia innowacyjności klastrów w Polsce niezbędne są nakłady na naukę i rozwój badań m.in. w ośrodkach akademickich. Istnienie klastra wymaga bowiem czerpania z dorobku badań akademickich, które z kolei chłoną spore nakłady finansowe. Jeśli nie będzie inwestycji w naukę, nie będzie podstawowych zasobów do tworzenia klastrów - zabraknie specjalistów szukających innowacji (a propos, geneza klastra Silicon Valley to przecież współpraca dwóch studentów-pasjonatów Hewletta i Packarda). Problem rozwoju badań nie sprowadza się jedynie do finansów. Pewnej reformie ulec powinny także procedury i procesy wewnątrz organizacji ośrodków akademickich, umożliwiające przyśpieszenie rozwoju kariery młodych naukowców, wspieranie najlepszych zespołów badawczych, większe zobiektywizowanie systemu grantowego, promowanie badań oryginalnych, przyczyniających się do rzeczywistego rozwoju danej dyscypliny. Cóż bowiem z tego, że polskie uczelnie gwarantują studentom naukę na europejskim poziomie oraz dostęp do różnorodnych kierunków i specjalności, skoro zaplecze badawcze, w tym niezbędne narzędzia, przyrządy i aparatura, są przestarzałe i dostępne w pojedynczych egzemplarzach? Kolejny poważny mankament to "czysta teoria". Nie dość, że naukę poprzez praktykę można zgłębiać tylko na wybranych uczelniach, to w dodatku zdecydowana większość prac badawczych ma charakter stricte naukowy, jeśli chodzi o możliwości zastosowania ich wyników w praktyce biznesowej. Czyż nie usprawiedliwia to choćby po części emigracji naukowców? Osobną kwestią są bariery administracyjne i prawne utrudniające współpracę nauki z przemysłem, które w celu wypełnienia postulatu niczym nieograniczonej współpracy należałoby również zlikwidować Szybki wgląd w Polskę - bariery Dla większości polskich przedsiębiorstw z sektora MŚP klaster sam w sobie jest już innowacją. Brakuje wiedzy na temat specyfiki funkcjonowania w klastrze nie tylko w sektorze MŚP, co wynika z niedostatecznej promocji takiego rozwiązania, ale także z luki na poziomie edukacji w ośrodkach akademickich. Wstyd przyznać, ale mało który student (także uczelni ekonomicznych) jest w stanie bez problemu wyjaśnić specyfikę funkcjonowania przedsiębiorstw w klastrach. Niski stopień wiedzy czy promocji? Sprawa sporna. Może to wynikać z niewystarczającej liczby podmiotów stymulujących do działania w kierunku współpracy, a więc agencji rządowych typu PARP, programów podobnych do "Konkurencyjnej Gospodarki", organizacji wspierających innowacyjność i przedsiębiorczość. Jeśli już istnieją, to pod znakiem zapytania postawić należy ich skuteczność w docieraniu do potencjalnego odbiorcy. Występują także różne zdania na temat prawnego umocowania form dokumentacji i rozliczania się ze wspólnych wyników finansowych przedsiębiorstw klastrowych. Barierą jest zatem brak informacji lub jej niejednoznaczność. Dobrym kierunkiem promocji idei clusteringu są projekty wspierające współpracę między sektorem biznesowym a badawczo-rozwojowym, oparte na organizacji konferencji i seminariów poświęcanych tematyce klastrów, o ile prowadzi to do wymiernych efektów w formie wspólnych przedsięwzięć. Promowanie idei klastrów zachodzić powinno nie tylko wśród przedsiębiorców, ale także na uczelniach, zwłaszcza ekonomicznych, w ramach wykładanych przedmiotów. Studenci to przecież narybek przyszłych przedsiębiorców, mierzących wysoko, aspirujących do grona najlepszych. W ostatnim czasie można zauważyć rozrost otoczenia instytucjonalnego, obejmującego takie organizacje jak inkubatory przedsiębiorczości, parki naukowo-technologiczne, które dążą do rozwijania wiedzy młodych, wykształconych ludzi wkraczających na rynki pracy, mających własne pomysły na biznes. Lokalizują się najczęściej w ośrodkach akademickich o dużym potencjale dobrze rokujących zasobów ludzkich. Brakuje pomysłów zarówno wśród przedsiębiorstw różnych gałęzi, jak i samorządów na zidentyfikowanie, a następnie rozwój posiadanego potencjału. I tu kolejny raz należy odwołać się do sytuacji Łodzi, tym razem przed 2004 rokiem. Swego rodzaju światłem w tunelu jest rosnąca tendencja do zrzeszania się przedsiębiorstw w organizacje ochraniające interesy swoich członków poprzez wpływanie na decyzje rządu w zakresie polityki gospodarczej. Problemem jest także skala współpracy pomiędzy przedsiębiorstwami a ośrodkami badawczymi, m.in. ze względu na wspomniany już brak środków finansowych przekazywanych na badania i rozwój. Z tego też względu małe przedsiębiorstwa decydują się raczej na okrojone formy innowacyjności, bardziej konkurując niskimi kosztami i rozwiązaniami organizacyjnymi aniżeli nowymi technologiami. W obliczu niskiego zainteresowania inwestycjami MŚP ze strony Venture Capital przedsiębiorstwa wolą zakupić gotowe rozwiązania technologiczne, aniżeli samemu tworzyć patenty. Jedno jest pewne - istnieje ogromny potencjał do rozwoju, zarówno wewnątrz kraju, jak i na zewnątrz. Mowa tu o potencjale eksportowym, umożliwiającym współpracę i tworzenie klastrów na arenie międzynarodowej, chociażby w rejonie basenu Bałtyku w formie nadbałtyckiego klastra. Ważne, by znaleźć możliwość rozwoju potencjału i stać się czołowym graczem na arenie międzynarodowej - "Myśl globalnie i działaj globalnie". Ostatnie, aczkolwiek równie ważne spostrzeżenie wynikające z naszej mentalności: polskie przedsiębiorstwa, jeżeli już decydują się na współpracę, to raczej w okrojonej formie, bez "zbędnej" wymiany doświadczeń. Brak zaufania wynika z raczkującej dopiero kultury konkurencji wśród firm. Polacy z natury są podobno przedsiębiorczy. Wobec wyzwań rynku i presji związanej z konkurencją potrafimy, korzystając z najlepszych praktyk, "zrobić sobie z wrogów przyjaciół", zwalczając tym samym przekazywaną z pokolenia na pokolenie nieustępliwość i nieufność. Potrzebujemy przy tym może trochę więcej czasu niż nasze zachodnie wzorce, ale w końcu od 2004 roku także nam, Polakom, zależy na "uczynieniu z Unii Europejskiej najbardziej konkurencyjnej, dynamicznej, opartej na wiedzy, zdolnej do trwałego rozwoju z większą liczbą lepszych miejsc pracy gospodarki świata" (cel Strategii Lizbońskiej).

O autorze:

Strategiczna lokalizacja, tło historyczne, wielokulturowość, atmosfera miast, jachty, Donald Tusk, Lech Wałęsa, Jan Heweliusz, spływy kajakowe, Kaszuby, morze, bursztyn, międzynarodowe inwestycje, eventy kulturalne i handlowe… Długo by jeszcze wymieniać, z czym na ogół kojarzy się na zewnątrz Pomorze. To zależy, gdzie się – według powiedzenia – ucho przyłoży. I w tym całe sedno! Żeby móc się dobrze sprzedać, trzeba przede wszystkim wiedzieć, do kogo kierujemy naszą ofertę i jakie jej elementy przez to eksponujemy. A oferta jest nie byle jaka. Jest co promować… Tworzenie strategii promocji każdego regionu wymaga ciągłych badań nad posiadanymi zasobami, strukturą otoczenia i płynącymi z niego szansami i zagrożeniami. Przedmiot promocji, jej uczestnicy i narzędzia stale ewoluują. Produkt promowany stanowią – zarówno osobno, jak i we wzajemnych kompilacjach – m.in.: przestrzeń z infrastrukturą, typowy krajobraz nadmorski i Kaszuby, kultura i tradycja lokalna, profil gospodarczy, znane osobistości, zasoby ludzkie, atmosfera stworzona przez historię i społeczność regionu. Inwestorów na Pomorze przyciągają: rozbudowana infrastruktura z dostępem do morza, dogodne warunki dla inwestycji (zwłaszcza systematycznie rozszerzane specjalne strefy ekonomiczne), różnorodne środowisko studenckie jako przyszła kadra dobrze wykształconych specjalistów, parki naukowo-technologiczne łączące pracę ośrodków akademickich i świata biznesu. Turyści z kolei, w zależności od statusu ekonomicznego oraz preferencji w sposobie spędzania wolnego czasu, znajdują tu walory środowiska naturalnego (lasy, jeziora, morze), czyste i bogate w jod powietrze, zabytki historii i kultury (np. wieś słowińska Kluki), interesujące miejsca z osobliwymi atrakcjami (Szymbark), rozbudowaną bazę noclegową (od gospodarstw agroturystycznych do sieci hoteli pięciogwiazdkowych), wydarzenia sportowe (Puchar Bałtyku, Międzynarodowe Regaty Balonowe w Słupsku), masowe imprezy kulturalne (Heineken Open’er Music Festiwal, Sopot Festiwal). … ale kto i jak powinien to robić? Kolejną kwestią jest pytanie o podmiot promujący region. Teoria wskazuje władze samorządowe, organizacje mieszkańców, lokalne media, parlamentarzystów (zwłaszcza tych szczególnie związanych z danym regionem) oraz przedsiębiorców i instytucje otoczenia biznesu. Chodzi o to, by zdezaktualizować raz na zawsze powiedzenie „cudze chwalicie, swego nie znacie” poprzez traktowanie mieszkańców i rezydentów Pomorza jako klientów kupujących codziennie promowaną ofertę i jednocześnie tworzących ją. To oni są najlepszym i najbardziej wiarygodnym nośnikiem informacji o walorach i mankamentach regionu. Promocję należy więc przeprowadzać z myślą o zadowolonym kliencie wewnętrznym. Zasadne wydaje się zatem pytanie: czy my jesteśmy zadowoleni? Ogólnie rzecz biorąc – jesteśmy, a będziemy tym bardziej, im większą wiedzę posiądziemy na temat własnego regionu i im większy będziemy mieli wpływ na kształtowanie otaczającej nas rzeczywistości na poziomie województwa, miasta czy wsi. Słowa-klucze to społeczeństwo obywatelskie i patriotyzm lokalny. Czy stać nas na to w promowaniu Pomorza? Oczywiście! Promowanie wiedzy to np. niedawno ogłoszony konkurs na prace magisterskie i badawcze na temat dziejów Gdyni, finansowane przez prezydenta miasta. O sile patriotyzmu lokalnego na Pomorzu świadczy natomiast chociażby postawa gdynian, którzy wspólnie wywalczyli pole numer jeden na planszy znanej na całym świecie gry Monopoly. Solidarność w imię jasno zdefiniowanego celu to może nie cecha stricte nas-Pomorzan, ale na pewno nas-Polaków, choć pojęcie to z przyczyn wiadomych (sierpień ’80) zawsze będzie kojarzone z Gdańskiem. Przykładem dialogu społeczności lokalnej z władzami samorządowymi i znanymi osobistościami świata polityki jest Pomorski Kongres Obywatelski. Na uwagę zasługuje także działalność Loży Trójmiasto, integrującej społeczność trójmiejską w Warszawie. Zadaniem stowarzyszenia jest m.in. pobudzanie rozwoju Trójmiasta i regionu pomorskiego poprzez wspieranie inicjatyw samorządowych oraz przedsięwzięć gospodarczych, wyszukiwanie ofert, pomoc w kontaktach środowisk biznesowych regionów mazowieckiego i pomorskiego, organizowanie kampanii promocyjno-reklamowych dla podmiotów gospodarczych województwa pomorskiego, wspieranie działań na rzecz ochrony dóbr kultury i ochrony środowiska. W ramach tych przedsięwzięć Loża współpracuje m.in. z Pomorskim Klubem Biznesu – stowarzyszeniem menedżerów i kadry zarządzającej pomorskich firm i ich otoczenia, a ci z kolei promują region poprzez integrację środowiska pomorskiego biznesu, tworzenie odpowiedniego klimatu i przestrzeni dla szerokiej, ponadregionalnej współpracy osób, firm i instytucji oraz mediów.
Należy traktować mieszkańców Pomorza jak klientów kupujących codziennie promowaną ofertę i jednocześnie tworzących ją. To oni są najlepszym i najbardziej wiarygodnym nośnikiem informacji o regionie. Słowa-klucze to społeczeństwo obywatelskie i patriotyzm lokalny. Czy stać nas na to w promowaniu Pomorza? Oczywiście!
Promowanie regionu może odbywać się także poprzez współpracę transregionalną i międzynarodową. Przykładem jest tu współpraca między regionami basenu Morza Bałtyckiego w zakresie ekologii i transportu morskiego lub Stowarzyszenie Miast Autostrady Bursztynowej. Według badań, nawiązywanie współpracy ponadregionalnej wynika najczęściej z inicjatywy władz samorządowych i obejmuje przede wszystkim takie obszary jak: kultura, wymiana młodzieży, turystyka i rekreacja, funkcjonowanie administracji samorządowej oraz ekologia. Duże pole w tym zakresie pozostaje więc do dyspozycji organizacji mieszkańców. Zapewne nawiązywanie kontaktów międzynarodowych łatwiej przychodzi województwom i miastom usytuowanym wzdłuż granic (wzorem jest tu umowa Meklemburgii-Pomorza Przedniego/Brandenburgii z województwem zachodniopomorskim czy najbardziej chyba znany przypadek Goerlitz–Zgorzelec), niemniej jednak odległości terytorialne nie stanowią poważnej bariery przy poszukiwaniu wspólnego mianownika we współpracy. Apetyt na Pomorskie Marketing regionalny korzysta z wielu metod i narzędzi, których dobór zależy od obranej strategii i grupy docelowej. Nie od dziś wiadomo, że do serca najszybciej trafia się przez żołądek. Dlaczego więc nie promować Pomorza poprzez zdrową i tradycyjną żywność? Długo szukałam w pamięci jakiejkolwiek sztandarowej potrawy lub komercyjnego produktu spożywczego pochodzącego właśnie z naszych okolic. Nie jest rzeczą łatwą zidentyfikować pomorski odpowiednik góralskiego oscypka czy wschodnich kartaczy. Stąd pomysł Pomorskiego Klubu Dobrej Marki na akcję (i stowarzyszenie klastrowe o tej samej nazwie) „Żywność z Pomorza”, promującą apetyt na region i jego produkty w kraju i za granicą oraz przedsięwzięcie Top Produkt Pomorza. Okazuje się, że możemy pochwalić się m.in. kaszubskimi kluskami ziemniaczanymi, kiszką kaszubską, mermecką galaretką z żurawiny czy śledziem pomorskim solonym z beczki w zalewie słodko-kwaśnej. Dzięki rewitalizacji dogonimy Kraków i Liverpool Gdańsk, Gdynia i Sopot to mocna strona naszego regionu i groźny konkurent w rankingach najlepszych polskich metropolii. Miasta rosną w siłę, zwłaszcza od czasu, kiedy zamiast podkreślać swoją odrębność, postanowiły pod wpływem lokalnej społeczności połączyć siły, tworząc jedną dobrą markę – Trójmiasto. W tym roku wielką chlubę nam – może nie jako Pomorzanom, ale na pewno jako Polakom –przyniósł Kraków, zdobywając tytuł drugiego po Sydney najciekawszego miasta świata według czytelników The Guardian . Przyczyniło się do tego odświeżenie wizerunku Krakowa – miasta nie tylko zabytków i kultury polskiej, ale także imprez i nocnego życia. „Kraków świętuje. Ciężko wrócić do siebie” – słynny i nieco kontrowersyjny spot reklamowy z Neptunem w jednej z głównych ról potwierdził nowy image miasta. Trójmiasto takiej reklamy nie potrzebuje – bliskość morza i ośrodki akademickie wystarczająco zakotwiczyły w pamięci turystów obraz aglomeracji jako miejsca rozrywki i wypoczynku. A co z kulturą? Szansą na jej promocję jest wykorzystanie unikalnych terenów postoczniowych w centrum Gdańska, łączących historię z nowoczesnością. Młode Miasto – tak nazwana zostanie powstająca tam innowacyjna nadwodna dzielnica – to nie tylko inwestycje w nowe domy mieszkalne, biurowce i obiekty handlowe, ale także rozwój istniejących już instytucji kultury i sztuki (np. Instytut Sztuki Wyspa) oraz powstawanie nowych, oddolnych inicjatyw kulturalnych integrujących społeczność, organizacje pozarządowe i władze samorządowe, wykorzystujących przy tym spuściznę „Solidarności”. Projekt realizowany jest z wielkim rozmachem i zadziwia pod względem walorów architektonicznych. Naszym celem jest uzyskanie w ten sposób tytułu Europejskiej Stolicy Kultury roku 2016, należącego obecnie do miasta Liverpool. Po morzu możliwości trzeba umieć pływać
Najważniejsza w promowaniu jest umiejętność kreowania w swoim regionie, mieście, wsi czegoś, z czym chcemy się identyfikować.
Najważniejsza w promowaniu jest umiejętność kreowania w swoim regionie, mieście czy wsi czegoś, z czym chcemy się identyfikować, czym możemy się pochwalić i uznać za towar eksportowy. Nieważne, czy będą to fiordy, Oktoberfest czy oscypek. Wszystko zależy od pomysłów i środków finansowych niezbędnych do ich realizacji. My powinniśmy znaleźć i jedno, i drugie. Dlaczego? Po pierwsze, realizując strategię promocji regionu, dążymy do wizji zawartej w Strategii Lizbońskiej i w ten sposób nabywamy prawo do korzystania ze środków Unii Europejskiej (m.in. w ramach Europejskich Funduszy Rozwoju Regionalnego). A po drugie, pamiętajmy o tym, że nie tylko Gdańsk, tak barwnie przedstawiony w spotach CNN, ale i całe Pomorze to morze możliwości…

Skip to content